24 grudnia 2012

Magicznych świąt!

Witam,
jest klimatycznie, siostrzyczka pakuje swoje prezenty, ciasto piecze się w piekarniku, wszystkie potrawy gotowe, prawie.. Jeszcze jakąś sałatkę zrobimy:) No ale.. mam krejzolska rodzinkę której dziś się zebrało na kupowanie mebli do siostry pokoju i resztę prezentów :) aa.. taki standardzik:P

Dzisiaj chciałabym złożyć Wam życzonka, nie będzie to jakiś wymyślony wierszyk, bo marna ze mnie poetka, ale chciałabym Wam życzyć spokojnych, radosnych Świąt w rodzinnym ciepełku, pachnącej choinki, sentymentalnych prezentów, pysznego karpika i duuuużego banana na buźce w ten magiczny czas:)
Lecę dopiąć wszystko na ostatni guzik:)


Choinka trochę rozczapierzona:P

a wszystko przez tego oto irytującego Fryzia.. choinka lądowała już 3 razy przez niego:P




Buziaki:*

20 grudnia 2012

Saxo.


Hejo;)
Zacznę może od tego, iż mam świadomość, że prowadząc bloga zazwyczaj co kilka dni powinno się zamieszczać coś nowego, aaaaale niestety mój blog będzie nieco inny z tego względu, że fizycznie nie starcza mi czasu na ogarnięcie wszystkiego.. Szkoła dzienna, studia zaoczne, ćwiczonka, jestem też przewodniczącą szkoły, więc organizacja szkolnych imprez, później z każdej imprezy raporty, sprawdzanie porządku w pokojach na internacie i takie tam inne nudne, papierkowe rzeczy:P, a przecież muszę jeszcze mieć czas na spotkania ze znajomymi, imprezki, czytanie fascynującej i jakże przyjaznej ostatnio każdej kobietce lektury `50 twarzy Greya`;), cappuccinqo, taniec i reszty nie wymienię publicznie, bo mnie za to zamkną.. :)
Generalnie napięcie rośnie, a motywacja maleje.. Wypalam się..  Bardzo poważnie zastanawiam się nad tym, czy nie zrezygnować ze studiów, jest cholernie ciężko, a będzie jeszcze gorzej..
A tak skończyłabym szkołę dzienną w tym roku i zaczęła pracować i uczyć się zaocznie od następnego.. Innego rozwiązania nie widzę, tym bardziej, że kierunek mnie nudzi i ciężko mi wbić do głowy jakieś prawo konstytucyjne, legislację itd., bo jest to nudne jak flaki z olejem i koniec.!:)
Nie mam czasu na sen już chwilami padam twarzą na ławkę na zajęciach, bo w tygodniu późno chodzę spać, gdyż nie starcza mi w trakcie dnia czasu na naukę na studia.. Na zajęcia do szkoły dziennej nie uczę się wgl, za to mam umiejętność zapamiętywania z wykładów na tzw. `live`, a w weekendy się nie wysypiam, bo wstaje o 5 rano na zajęcia, żeby zdarzyć dojechać na 8.00, zajęcia kończą się o 19.00, wiec wracam około 21.30;p szybki prysznic, nauka no i tak w kółko.. NUUUDA! a ja jeszcze chciałam zacząć pracować nocami.. Zdurniałam;p .. Dobra, już się namarudziłam i jest mi lepiej:)

Ćwiczonka i rehabilitacja idą średnio, chociaż staram się w wolnej chwili sama stać na mojej nieposłusznej nóżce:) Teraz mam inny motyw-muszę założyć szpile! A żeby je założyć muszę rozćwiczyć stópkę:) Rehabilitant powiedział, że raczej nie ma szans, trzeba byłoby operacyjnie, ale (z pełnym szacunkiem do Niego) -co On tam może wiedzieć ;)).. W Nowym Roku pokażę Wam jak wyglądają szpilki na stópkach Calineczki, bez użycia skalpela:P:) takie małe czary mary i dowód na to, że chcieć znaczy móc. Amen. :D

No i Saxofon:) Ostatnio słucham jazzu, przerzuciło mi się z reggae na jazz.. Ze skrajności w skrajność..:P W końcu, bo już przez moment myślałam, że całkiem zamknęłam się w jednym gatunku muzycznym już na zawsze..
Od zawsze na dźwięk saksofonu robiło mi się słabo, w pozytywnym sensie oczywiście:)

Jest mnóstwo artystów, którzy wyrażają emocję wokalem i tekstem piosenki, inni też komponują własną muzyczkę- takich lubię najbardziej, wtedy czuję, że ktoś robi to całym sobą, ale czy pomyśleliście o tym jaki ogrom serca ktoś musi włożyc w to, żeby wszystkie emocje przełożyć na instrument..? Tak jak mówi tytuł nutki, którą chcę się z Wami podzielić.. Jak bardzo musi to czuć..? Coś nieprawdopodobnego.. Wokal zamienia się w brzmienia saksofonu, artysta "śpiewa" tym instrumentem..
Dla mnie saksofon przenika namiętnością, zmysłowością i seksem.. Tego brzmienia nie da się zastąpić żadnym innym, dociera w najbardziej intymne miejsca mojej duszyczki.. Tak właśnie to czuję.. uhmm, może troszkę mnie poniosło:)... ale inaczej nie potrafię Wam tego opisać..



Dziękuję za wszystkie komentarze (wsparcie w nich), są bardzo budujące!
Kilka osób uświadomiło mnie, że używam za dużo zdrobnień, na co nie zwracałam kompletnie uwagi.. Mam nadzieję, że ta notka nie będzie razić słodkością:P..
Pozdrawiam:)






9 grudnia 2012

`Łatwiej pomóc głodnemu niż przejedzonemu.`


 hello.. zacznę tutaj od rameczki, którą całkiem niedawno zakupiłam w Empiczku;) dostępne kolorki to biały czarny i pastelowo różowy ale.. biały tak pieknie nadaje sentymentalnego kliimaciku :).. albo może ja mam sentyment do fotki w srodeczku, bo to focia od mojej Karinki i z moją Karinka:), której musze odpowiedzieć na liscik:)) 
Ostatnio doszłam do wniosku że ja nie mogę chodzić sama na zakupy:P, do Empiku poszłam tylko po zeszyt, aż tu przechodząc przypadkiem rzuciła mi się w oczko ta oto prześliczna rameczka:) mm.. no musiałam ją mieć przecież;)..
No i kilka innych ciekawych drobiazgów np.
zestaw kosmetyczny do paznokietków i do tego jest balsamik bazujący na minerałach z Morza Marwego, normalnie cudeńko..:)
Paznokietki bez malowania lakierem mają polysk jakbym pomalowała bezbarwnym lakierem, a skóreczki wygladaja na zadbane i zdrowiutkie..:) wgl same sprawdzcie:): ich stronka
 Bałam się troszkę, bo nigdy tego nie próbowałam a było cholernie drogie, ale zaryzykowałam i nie żałuję:)..
więc właśnie: na zakupki powinnam chodzić z kimś ,kto powstrzymałby mnie od kupowania wszystkiego co jest mi przecież taaaakie "niezbędne" do przeżycia:P dlatego lubię iść sama czasem:):P..


Dziś leżałam w  łóżku caaały dzien, bo chyba coś mnie chwyta po wczorajszej wyprawie niemalże na biegun północny- uczenia:P.. Wszędzie "piękny, biały puch";D- taka ironia:P.. Dla mnie śnieg jest piękny tylko przez okno, bo już na pewno nie wtedy, kiedy muszę kółeczkami ślizgać się po tej papce, a musiałam przedostać się na uczelnie jakoś sama, więc byłam na to skazana niestety.. Jak do tej pory wydawało mi się, że jest blisko do tej uczelni z KNC tak wczoraj zmieniłam zdanie w moment.:)
I te milion zjazdów co weekend w szkole pod rząd..buuu, na szczęście jeszcze tylko jeden i Marry Chrstmas everyone:)

A tu troszki dawno, ale nie pokazałam fotki.. wycinałam boczek maszynka:) zastanawiam sie nad drugim, w wyniku czego powstałby IROKEZIK, ale chyba lekka przeginka:) Szkoda mi długości włosków.. Hmm chociaz i tak sa bardzo zniszczone od moich durnych pomysłów-(czyt. trwałej ondulacji np.):P


A'propo włosków jestem teraz w polowie blondyneczką;)


 zafarbowałam grzywkę na blondzik i tak sobie próbuje róznych sztuczek na nich, farbuje je szamponetkami na rózne dziwne kolorki:) wszystkie oczywiscie wychodzą jak na zdjątkach tych dziewczyn na opakowaniu:)) jak mi sie znudzzi to walnę jakiś brązik może:) a na razie sztuczki:) może w kolejnej fotce dam jakis efekcik pierwszy był taki :
 















Palona kawka:)


 Następny będzie rudy a później może fioletowy?;)) jestem ciakawa nietypowego kolorku na moich włoskach:)

Hmm.. ostatnio miałam ciężki temat do zgryzienia.. Zastanawiałam się nad tym kto z nas nazywa szczęściem brak dostatków materialnych a np. pokój na świecie, albo szczęśliwą rodzinę, albo szczęśliwe dzieciątko.. Kto z nas potrafiłby się cieszyć z czegoś zupełnie spoza tymi kategoriami, którymi myśli przeważająca większość tej ludzkości.. Przez to tez zjadamy się nawzajem, przez gonitwę za "szczęściem" najczęściej materialnym np. marzy nam się dom z basenem, piękna limuzyna, konto bez ograniczeń, nawet kosztem innych..
Ciężko takim ludziom pomyśleć o czymś co daje szczęście z tych jednak wyższych wartości.. Czy człowieka biznesu, który nie widzi nic poza tym kim jest w pracy, cieszyłby zwykły szczery uśmiech, bardziej niż dostać do swojej kolekcji dolarów kolejną porcję? Raczej szczerze w to powątpiewam.. Ogólnie możecie pomyśleć, że o czym ja wgl pisze i co ja tam mogę widzieć..Już tłumaczę zatem.. Poruszając się samodzielnie na wózku autobusami w Warszawie spotykam się z róźnymi sytuacjami lub osobami, ktore proszę o pomoc.. Nie raz są to jacyś elegancko ubrani zadbani ludzie, mający dwie twarze, a czasem zwykli przecietni niczym nie rózniący sie od innych ludzi osóbki.. Kiedy mam zamiar wejsc do autobusu i pytam osobę z pierwszej w/w grup odpowiada ze skwaszoną mina: "to ja zawołam kierowce" lub udaje ze nie slyszy..
Za to druga wyzej wymieniona grupa działa sama i zanim dojade do autobusu słyszę "my pomożemy pani wejsc".. za co ja im bardzo dziekuję uśmiechając sie do nich..
Hmm może to dziwne ale wyczuwam kto mi chętnie pomoże  a kto niezbyt.. dlatego zastanawiam się czy tacy ludzie "sukcesu", którzy wszystko mają potrafią się cieszyć z tak małych, ale istotnych rzeczy..? Zastanawiam się jeszcze nad tym jaka byłabym będąc na ich miejscu.. Pewnie tez nie doceniłabym tego co mam.. Nawet tego, że jestem zdrowa i mogę rano na boso wstać z łóżka.. Bardzo dużo dałabym za to, żebym mogła rano wstać i na boso przejść po takiej mokrej trawie, na której jest jeszcze rosa.. a niektórzy wstając rano zakładają kapcie na stopy i ociężale idą ,marudząc po drodze do łazienki:D..
myślę o tym kazdego dnia po przebudzeniu odkąd pojawiła sie we mnie iskierka nadziei że mogę wstać na nóżki, oczywiście dzięki systematycznym intensywnym ćwiczeniom..
Jeszcze jakies focie dla Karinki specjalnie:)